czwartek, 10 lipca 2014

Stało się już pewną tradycją,

że pobyty w bydgoskim Neuronie ilustrujemy zdjęciami z weekendowych wypadów do cioci Basi do Torunia (tu raz, tu dwa). Tym razem też od tego zaczniemy, bo z arcyciekawego "Młynu Wiedzy" fotki są szczególnie malownicze. I pomyśleć, że gdyby nie deszcz pewnie zostałybyśmy tradycyjnie na Starówce :) Niewątpliwą zaletą tego typu centrów nauki jest to, że każdy mniejszy czy większy, bardziej lub mniej sprawny fizycznie lub/i umysłowo znajdzie tam coś dla siebie. To trochę taka "sala doświadczania świata" (o czym np. tutaj). Elę zachwyciła sztuczna rzeka i lewitująca piłka, nas - m.in. przeróżne zwierciadła i wahadło Foucaulta. Zabawa była przednia. Następnym razem może spróbujemy zabrać Mademoiselle do Planetarium.


A w Fordonie moc atrakcji i nie mam tu na myśli tylko spotkań z koleżanką, z którą Elcia spotyka się już któryś raz, ani nowego, fantastycznego placu zabaw, baseniku ogrodowego czy trampoliny, choć te przyjemności pewnie, gdyby umiała, wymieniłaby główna bohaterka notki. Główną atrakcją Neuronu jest bowiem silny zastrzyk rehabilitacji ruchowej, zmysłowej i umysłowej, który Ela na szczęście przyjmuje z optymizmem i radością. Ćwiczy chętnie, co daje nadzieję na dalsze postępy w rozwoju.Tym razem w programie ćwiczenia w kombinezonie na sali, hipoterapia, terapia ręki, masaż, integracja sensoryczna, logopeda, pedagog, terapia zajęciowa, terapia wzroku - w sumie pięć godzin ćwiczeń indywidualnych dziennie. Dzielna dziewczynka z tej Elci, prawda?





Bardzo dziękujemy za 1% podatku, który pozwala nam finansować turnusy rehabilitacyjne.