poniedziałek, 24 lutego 2014

A tymczasem na Dygasińskiego

karnawał trwa w najlepsze :) Po opis i zdjęcia wesołej menażerii sięgnijcie koniecznie tutaj.

Wprawdzie po balu znaleźliśmy w zeszycie notatkę, że wredna panna Hyde znowu sobie używa - "Ela przejawiała trochę trudnych zachowań, jej strój uległ zniszczeniu", ale co robić? Chcielibyśmy bardzo wygnać Hyde, gdzie pieprz rośnie, a zostać tylko z kochaną panną Jekyll, która się nie kiwa, nie trzęsie, nie zapowietrza, nie drze na sobie strojów karnawałowych, nie zjada bluzeczek.... Tylko jak to zrobić? Stado koni i królestwo pszczół za dobre rady...

A tu zamyślona Panna Bzz:

środa, 19 lutego 2014

Duże sprawy w małych głowach

to bardzo ważny projekt zainicjowany przez Team Książkowy pod wodzą Mamy Franka.

Team Książkowy, wychodząc z założenia, że qui rogat non errat, napisał książkę o dzieciach niepełnosprawnych.

Chodzi o wydanie i bezpłatne udostępnienie książki o dzieciach niepełnosprawnych dla dzieci zdrowych, celem oswojenia tych ostatnich z niepełnosprawnością rówieśników.

Będzie to, jak rozumiem, głośna i bezpretensjonalna odpowiedź na tak częste pytanie: "Mamo, tato, co jej (jemu) jest? Czemu on (ona) jest taki(-a) dziwny(-a)?" Wyjaśnienie tego, co dla bliskich dziecka niepełnosprawnego jest codziennością, ale dla zdrowych dzieci nie jest. A one chcą o tym rozmawiać. 

Bardzo się cieszymy z tej inicjatywy!
Żeby publikacja mogła być bezpłatna potrzeba 10 tysięcy złotych. Jest już prawie połowa. Jeszcze miesiąc na zebranie drugiej. Warto, naprawdę warto, pomóc! Jestem przekonana, że dzieci odwdzięczą się potem dzieciom :) 

Ważne linki:

wtorek, 11 lutego 2014

Kolejny turnus

trwa w najlepsze. Elcia zna w "Neuronie" każdy kąt i choć bywa tu dwa razy do roku, wyraźnie poznaje miejsca i ludzi. Z zapałem ćwiczy, jak zwykle wyrzucając mnie z zajęć, jeśli tylko śmiem zagadać się chwilę z terapeutą i przy każdej okazji podkreśla, dźgając się wielokrotnie paluszkiem w pierś, że to ona, ona ćwiczy, ja mamo, ja, nie Ty i nie kto inny. Oki doki, jasna sprawa, ćwicz dzieciaku, w końcu po to tu jesteśmy. Lista tradycyjna: fizjoterapia w kombinezonie, pajączek, integracja sensoryczna, pies, logopeda, pedagog, psycholog, terapia ręki, terapia zajęciowa. Jednego pół godziny, innego godzinę, razem pięć i pół. Jak się rozłoży na cały dzień, doda obfite posiłki, jakąś zabawę, czytanie bajek czy oglądanie jak Kamil Stoch zostaje mistrzem olimpijskim, to zostaje już tylko czas na mycie i spanie.

Cieszę się, że Ela lubi zajęcia terapeutyczne. Myśl, że miała by być to dla niej tortura nie jest mi przyjemna, że się tak eufemistycznie wyrażę. Pobyt w tym samym miejscu co jakiś czas pozwala mi też ocenić Eli postępy, np. pamiętam jak uczyła się schodzić ze schodów, a teraz uczy się jak schodzić trzymając się tylko jedną ręką. Myśl, że może kiedyś będzie się uczyła schodzić ze schodów w ogóle bez trzymanki, jest, nie powiem, ekscytująca. Dostrzegam też jak na przestrzeni lat zmienił się jej stosunek do dzieci, które wciąż wywołują w niej emocje, ale już nie tak gwałtowne. Jest zdecydowanie spokojniejsza, bardziej uważna i delikatna. Lepiej zna świat, lepiej się komunikuje, jest bardziej skupiona na zadaniach. Idzie do przodu, tak po prostu. A na te wszystkie postępy nie składają się oczywiście dwa turnusy w roku, ale zwykła codzienność, szkoła, dom, zajęcia. Życie.

Na koniec chciałam serdecznie podziękować wszystkim ofiarodawcom 1% podatku, bo to z tych pieniędzy finansujemy Eli turnusy rehabilitacyjne. Dziękujemy!

A tu niedzielny wypad na toruńską Starówkę z ciocią Basią. Cudna wiosna tej zimy :)




poniedziałek, 3 lutego 2014