sobota, 25 sierpnia 2012

Pár fotografií z prázdnin

Poslední dobou se na našem blogu holedbáme, jak má Eliška prázdniny, ale fotografií zatím moc nebylo. Tak tedy:


                                         V Bazénu

Podívejte se, jak pěkně už chodím

Házíme pohlednice do schránky

                                               Malá mořeplavkyně na trajektu

wtorek, 21 sierpnia 2012

A niech to....

żuczek kopnie! Mieliśmy kiedyś (niestety muszę użyć czasu przeszłego...) stronę na republice Onetu, na której opisywaliśmy rehabilitację Eli od czerwca 2009 roku (przygotowania do operacji serca) do listopada 2011 (przenosiny na Bloggera). Stronka była zlinkowana do bloga jako "dawna strona Eli" i ja, jakoś zupełnie bezmyślnie myślałam, że tam sobie jest i będzie i cały czas planowałam, że w przypływie czasu zapiszę treści, żeby nie zginęły - w końcu to pamiętnik Elusiowych osiągnięć i trudności. Patrzę dziś, a tu klops! "Strona o podanym adresie nie istnieje", zlikwidowana zgodnie z regulaminem, który sama zaakceptowałam, Onet nawet mnie o tym powiadomił na swoją onecką pocztę, ale ja nie sprawdzam jej zbyt często. Miły pan z BOK-u bardzo żałował, że nic się nie da już zrobić (chciałam tylko odzyskać treści). Jak nawarzyłaś babo piwa, to teraz się wyśpij... Ach jo :( A może ktoś jednak zna jakiś cudowny sposób odzyskania treści ze strony Eliszki?

środa, 15 sierpnia 2012

Po návratu z cest

Začátkem srpna jsme se vrátili z naší velké prázdninové cesty - nejdřív za sluncem a mořem do Chorvatska, potom za babičkou a dědečkem do Brna a Rychtářova. Nyní je Eliška s maminkou na rehabilitačním pobytu v Bydhošti, zatímco tatínek sedí v Krakově a pracuje. Co je u Elišky nového? V Chorvatsku se - to už napsala maminka - naučila plavat s rukávky v hotelovém bazénku a šlapat na kole bez toho, aby měla nožky přivázané k pedálům, jak tomu bylo dřív. Začala taky kombinovat gesta, což dříve nedělala. Například když jsme byli v Brně, vyjeli jsme si s dědečkem na výlet po kostelích v okolí - už loni jsme tak spojili příjemné s užitečným, protože já se potřebuji podívat sem tam na nějaký kostel, dědeček ty kostely fotí a všechno dohromady to zorganizujeme tak, aby z toho byl i hezký výlet. No a po prvním kostele se ptám Elišky, jestli se chce jet podívat na další, a Ela na to ukazuje nejdřív gesto "ještě" a potom gesto "kostel." Bodejť by nechtěla - chození do kostela je její hobby :)


Před kostelem v Nebovidech


                                           Na procházce v dešti - už po návratu do Krakova

czwartek, 2 sierpnia 2012

Kilka zdjęć…

…których w ostatních dniach nie udało nam się zrobić: Elka w co najmniej o dziesięć numerów za dużych kaloszach po prababci i pod równie wiekowym parasolem tupie radośnie w kałuży, a na niebie – wierzcie nie wierzcie – dwie tęcze: jedna wyraźna jak z dziecięcej malowanki, druga bardziej wypłowiała, ale jest – wszyscy widzimy; siedzi w wielkiej misie pełnej wody i z szalonym śmiechem wylewa sobie na głowę coraz to nowe kubełki wody; z lubością objada się leśnymi malinami; bez przyzwiązanych nóg, samodzielnie pokonuje na rowerze całkiem spory kawałek (ok. 10m?); gania na dwugodzinne spacery po lesie – jasne, że raczej za rączkę i w akompaniamencie licznych bajek (Nie ma bajki, nie idę! – nie musí mówić, żebyśmy zrozumieli ten przekaz, więc trzymamy się wersji Jest bajka – idę); umie pokazać po makatońsku dziadek i babcia (to dwugesty!) i twórczo je stosuje, wskazując nie tylko własnych prarodziców, ale też dziadków świnki Peppy, czym dowodzi zrozumienia przedmiotu i chęci dalszej nauki… Słodzę? Pewnie, że tak. Nawet lukruję i na wierzch kładę cały słój wisienek. Lubię to.