niedziela, 31 marca 2013

Zdrowych, spokojnych, błogosławionych

Świąt Wielkanocnych. Dużo odpoczynku, miłych spotkań, pysznych dań i wiosennej radości życzy Ela z mamą i tatą.

Veselé Velikonoce přeje Eliška s tatínkem a maminkou :)


sobota, 16 marca 2013

Mała rzecz

a cieszy.
Panna Eliza umie zapalić światło i wie, że należy to zrobić, gdy jest ciemno.
Weszła wieczorem do kuchni, zrobiła kilka kroków w ciemności, wróciła się do włącznika i zapaliła światło. Pierwszy raz. I już człowiek ma powód do radości :-)

PS. Bardzo ciekawa sprawa z tym światłem. Z reguły jak Ela popełni jakiś taki spektakularny sukces, w stylu tego światła (np. ubierze skarpetkę czy odepnie kurtkę), to oznacza to dopiero początek długiej drogi, na końcu której nowa umiejętność staje się ostatecznie wyćwiczona i możemy ją odfajkować jako nabytą. Ćwiczenia w zależności od umiejętności mogą trwać kilka tygodni, miesięcy lub lat, każda umiejętność wymaga - chyba nie przesadzam - kilku tysięcy powtórzeń. A ze światłem ruszyło natychmiast. Od kilku dni to ona jest w domu głównym latarnikiem. Ciekawe.

piątek, 8 marca 2013

Martusia w bibliotece



Mademoiselle J. jest wielką fanką słowa pisanego. Uwielbia literki, kocha kiedy jej się czyta, nieustannie każe sobie czytać, i – był już taki w tej rodzinie przypadek – musi mieć czasami ograniczany dostęp do lektur. Czytelnictwo Eli to cały osobny rozdział, w którym – nie przesadzam – trochę jak w lustrze odbija się jej życie. Słynne „powiedz mi, a powiem Ci” w tym przypadku naprawdę sprawdza się świetnie.

Kilka migawek:
Zaczytany do nieprzytomności wielki tom Tuwima, w którym „Rzepka” przechodziła już milion reanimacji przy pomocy taśmy klejącej, a wcześniej – z konieczności oddana już na przemiał – „Lokomotywa”, świadczą o fiksacjach i są świadkami licznych autostymulacji, ale mają też wielkie zasługi w ćwiczeniu pamięci. Kolejność wagonów i osób wyciągających jadalny korzeń Elka ma w małym palcu. Ćwiczy to już w końcu kilka lat…

Rzepka nigdy nie poszła w odstawkę, ale po jakimś czasie nadszedł długi okres fascynacji księżniczkami, książętami, syrenkami i całym tym magicznym światem. Z czasem doczłapały, japońskie na razie, muminki. Młody książę śnił nam się po nocach, a tata po czesku recytował go przez skype, gdy Ela była ze mną na turnusie w Bydgoszczy…

Od niedawna kolejna nowość – powiastka realistyczna. Ela otóż zainteresowała się książeczkami o dziewczynkach. Na pierwszy ogień poszła Heidi, ciekawe było to, że Eli podobały się tylko rozdziały, w których Heidi była kilkulatką. A teraz dołączyła belgijska „Martusia”. Martusia ma podobne do Eli blond kucyki, jeździ na koniku i robi różne dziecinne rzeczy, z którymi córunia wyraźnie się utożsamia, bo wskazuje palcem i głośno kwicząc, pokazuje na siebie. Nie trzeba być znawcą Makatonu, żeby zrozumieć: „Ja też jeżdżę na koniku! Ja! Ja! Ja! Ja, Ela.” 

kolaż ze zdjęć z Internetu (są to te książki, które Ela czyta)

poniedziałek, 4 marca 2013

Eliška si vymýšlí...

Nedávno nás potkalo překvapení. Po návratu ze školky Eliška ukazovala gesto "plakat". Maminka se začala vyptávat, Eliška odpovídala (pomocí gest, samozřejmě)  a vyšlo z toho následující: Ela ve školce něco udělala kamarádce Mariolce (zatahala? udeřila?) a Mariolka plakala. Elišce jsme tedy důrazně připomenuli, že se to  nedělá (Eliška iniciativně sama ukázala gesto "nesmíš") a při nejbližší příležitosti se maminka zeptala paní učitelky, jak to bylo. A ukázalo se, že Eliška Mariolce nic neudělala! Bylo nám vysvětleno, že Eliška si prostě vymýšlí a že i u zdravých dětí v tomto věku je normální, že jim splývají události nedávné s dávnými, skutečnost s fantazií. Takže jsme rádi ze tří důvodů: 1) Eliška Mariolce nic neudělala, 2) Eliška umí sdělit malý příběh 3) alespoň něco je u Elišky jako u zdravých dětí :)