poniedziałek, 26 sierpnia 2013

Pomyślałam dziś, że prosiakowi

należy się osobny post :) Prosiak, prezent od pań wychowawczyń z okazji zakończenia przedszkola, przykleił się do łapki w czerwcu i od tej pory nie może się usamodzielnić. Był nad morzem, u babci, jest teraz na turnusie rehabilitacyjnym, chodzi w góry, jeździ na rowerze, pływa, czyta, uczy się i bawi, dzielnie towarzysząc Eli w codzienności. Jest pierwszą w życiu Elci tą jedyną, ukochaną przytulanką, czego dowodem konieczność częstych kąpieli rzeczonego. Jest też żywym (hm!) dowodem na to, że Ela wprawdzie powoli i mozolnie, ale stale, pokonuje kolejne stopnie rozwoju. Mogłabym teraz sprawdzić w mądrych książkach, kiedy większość dzieci przywiązuje się do przytulanek i zdołować się, że jest to w pierwszym czy drugim roku życia, a więc Ela ma tyle i tyle opóźnienia itp. itd., ale - zupełnie szczerze - nareszcie mam to w cytopydze. Cieszę się, że mademoiselle J. wspięła się na wyższy poziom świadomości. Darczyńcom najserdeczniej dziękujemy :)

A oto Ela, tata i prosiak na wczorajszej wycieczce na Koziej Górze:

1 komentarz:

  1. Urocze zdjęcie:) A prosiak bombowy, też bym z nim wszędzie chodziła;) Ela ma dobry gust:) Pozdrawiam Was cieplutko:)

    OdpowiedzUsuń