Dlaczego i po co ta operacja - opisała Jego mama tutaj.
A dlaczego my popieramy tę akcję całym, nomen omen, sercem? Dlatego, że dobrze wiemy jakim mistrzem w "te klocki" jest profesor Edward Malec. Za trochę ponad miesiąc minie równe pięć lat od chwili, gdy z drżeniem serca odprowadziliśmy trzyletnią Elcię na blok operacyjny Uniwersyteckiego Szpitala Ludwika Maksymiliana w Monachium, gdzie wtedy pracował Profesor. Zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że dziecko dodatkowo obciążone innymi wadami, a nie "tylko" wadą serca, jest pacjentem wysokiego ryzyka. Chcieliśmy oddać ją w najlepsze ręce... Kilka godzin później kamień spadł nam z serca, gdy usłyszeliśmy od przebiegającego niemieckiego anestezjologa: "alles ist OK! alles ist OK!". Profesor jeszcze był z Elką, więc na polski werdykt poczekaliśmy chwilę. Skomplikowana operacja udała się w stu procentach. Nie nastąpiły żadne komplikacje neurologiczne, których ryzyko istniało. Dostaliśmy same dobre wiadomości. Ustąpiły duszności, szybka męczliwość, ataki sinienia. Ela stała się silniejsza.
Minęło pięć lat. Obawiam się, że dwa ostatnie posty Elowego Taty mogły się ukazać dlatego, że dawno dawno temu była sobie dziewczynka, której załatano goretexem serduszko ...
Ani sekundy nie żałowaliśmy pieniędzy wydanych na ten zabieg.
Pomóżmy Błażejkowi!
Dziękujemy:)
OdpowiedzUsuńCała przyjemność po naszej stronie, przelew poszedł :) Trzymamy mocno kciuki!
Usuń