I tak sobie siedzę w coraz bardziej romantycznym nastroju, aż w końcu palce same wstukują w wyszukiwarkę "fundacja szkolna dona facebook". Kliku klik. Elka. I nagle romantyczne uniesienia pękają jak bańka mydlana. W ogóle przestaję myśleć o choinkach i pierniczkach. Uderza mnie bowiem świadomość jak bardzo nasza córeńka zmieniła się przez ostatnie lata. Jak wiele się nauczyła. Wchodzi po stromych (tak, tak, to aluzja :) schodach i schodzi - wprawdzie z pomocą, ale naprzemiennie. Wyraźnie komunikuje (na zdjęciu z Ciocią M.). Rozumie, co się dzieje dookoła. Jest coraz spokojniejsza, mniej rozedrgana, bardziej zainteresowana światem. Potrafi użyć gestów do komunikowania się, rozumie też mowę, choć sama nie mówi.
Uporczywa myśl, która tłucze się w mojej głowie brzmi: "Czy autorzy kiermaszu wiedzą, co robią? Czy wiedzą ile zdziałały ich makaronowe aniołki?!" Drodzy Państwo, miła młodzieży! Zdrowe dzieci nabywają wiele umiejętności w sposób naturalny, tak po prostu. Dzieci niepełnosprawne wszystkiego mozolnie się uczą, ich umiejętności przyrastają w drodze zaplanowanej rehabilitacji, dziesiątek, czasem setek, czy tysięcy powtórzeń. Na rehabilitację niepełnosprawnych dzieci przeznaczyliście zysk z Waszych choinek, bombek, aniołków, zawieszek, kartek, witrażyków, obrazków, ciasteczek...
Uśmiech tej dziewczynki w żółtym sweterku to też Wasza zasługa! Dziękujemy!
zdjęcie z Facebooka Fundacji Szkolnej Dona w Krakowie
Ściskam Was serdecznie :)
OdpowiedzUsuń