niedziela, 13 maja 2012

Konwersacje z Eliszką

Nie nie, to nie pomyłka, ani nie kopia tatowego posta sprzed kilku dni, to po prostu Leitmotiv ostatnich dni. Ela "rozgadała się" ostatnio, niestety nie paszczowo (czasem od niechcenia bąknie "mama", ale szału nie ma), ale po makatońsku, znaczy łapkami. Gestów Makatonu staramy się używać od kilku lat, ale do tej pory spontanicznie Ela używała tylko kilku podstawowych (jeszcze, koniec, pić, sikać, potem doszło tak i nie), o inne trzeba było się prosić - zadawać pytanie podpierając się gestem, które Ela łaskawie powtarzała (albo i nie). Od pewnego czasu wzrosła jej "inicjatywa komunikacyjna" - tzn. sama z siebie używa gestów chcąc zainicjować lub podtrzymać rozmowę. Np. wczoraj:
pół dnia byłam w szkole (wiadomo, sobota, nauczyciele to lenie :), Ela miała w tym czasie z tatą bogaty program zajęć. Wita mnie więc w progu podekscytowana i pokazuje, zanim zdążę zapytać o cokolwiek:
- złożone razem pięć paluszków prawej ręki puka w skroń
- Uczyłaś się Elusiu? 
- Ela kiwa głową
- Była pani Kasia? 
- Ela kiwa głową i dodaje głaskanie grzbietem palców prawej dłoni wnętrze lewej (trochę się jej ten gest jeszcze myli)
- Przeprosiłaś panią Kasię? (na poprzednich zajęciach narozrabiała)
- Ela kiwa głową
- A dziś byłaś grzeczna?
- Ela kiwa głową
- I co jeszcze robiłaś?
- Ela klepie się po udzie
- Jeździłaś na koniku, fajnie było?
- Dwa kciuki unoszą się w górę w geście  rodem z Imperium Romanum, a następnie Elka ciągnie mnie do swoich upraw balkonowych i pokazuje palcem "tam"
- O rosną groszki! Super.
Ela nie wie jeszcze, że groszek to nie ryż, więc najchętniej podlewałaby je od rana do wieczora. Pokazuje konewkę i łapie się prawą ręką za lewy nadgarstek (pomóż mi)....

Itd. Dużo tego teraz mamy :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz