poniedziałek, 5 października 2015

Pyza na polskich dróżkach

vel Elka w Tatrach.

Przede wszystkim przepraszam za długą nieobecność. Jak wspominał Elowy Tata, właściwie trudno powiedzieć dlaczego zamilkliśmy. Czy dlatego, że zrobiło się zwyczajnie i po prostu dzień goni dzień? Czy brak inwencji? Zmęczenie materiału? Tym bardziej dziękujemy tym, którzy w tym czasie dopytywali się o Elkę. Przesyłamy Wam uśmiechy i zapraszamy serdecznie na dzisiejszy odcinek turystyczny.

Dała czadu pannica! Po przecudnym ostatnim weekendzie Mademoiselle ma w nogach zejście z Gubałówki i kawał Drogi nad Reglami (od Kalatówek po Dolinę Białego)! Pokonany smok niepełnosprawności leży na łopatkach i skamle o litość!

Czy jakoś tak mógłby brzmieć propagandowy tytuł relacji z turystycznych szlaków Mademoiselle? Do tego słoneczna ilustracja wyczynu, np. taka:
Pyza nad Reglami
I hip hip hurra?

Może nie całkiem słowo w słowo, ale w sumie tak. Bo choć rzeczywistość nie do końca jest taka cukierkowa jak powyżej (Ela w nogach sporo kilosów ma, ale co rodzice w ramionach, na barkach i w plecach to ich) to przecież było bardzo przyjemnie. Przede wszystkim Ela nie odrzuca naszych szalonych pomysłów o ganianiu po wybojach i daje się namówić na wędrówki. Trzeba jej naturalnie pomagać, chodzić sama umie przecież tylko po płaskich, ubitych powierzchniach. Po leśnych i górskich drogach chodzi minimum za jedną rękę, często za dwie lub dodatkowo podtrzymywana pod pachami. Kamienie i korzenie często wymagają asekuracji dwóch osób. Sporo ją nosimy, jednak chyba nie więcej niż 1/3 trasy. Czasy na trasach mnożymy przez 1,5-2, a najlepiej by było wszystkie zapisy przerobić na "cały dzień". Jak filozoficznie stwierdził Elusiowy Tata, trzeba po prostu umieć czytać przewodniki. Jeśli dajmy na to, pisze "przygotujmy się, że będzie troszkę trudniej", dla nas to oznacza "będzie bardzo stromo", a sformułowanie "To dość łatwa trasa" należy w naszym przypadku rozumieć "Orla Perć"  :)

Innymi słowy smok niepełnosprawności nie leży i nie skamle, ale też nie trzyma nas w jaskini zionąc ogniem, tylko włóczy się z nami i jest w sumie coraz bardziej oswojony.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz