niedziela, 9 grudnia 2012

Po kiermaszu


Na kiermaszu w szkole Dona niestety nie był nikt z nas: mademoiselle J. walczyła z bakcylami, ja jej kibicowałam, a tata wyjechał na obóz naukowy ze studentami, ale ponieważ rodzinę reprezentowały bliskie Ciocie, wiem, że jak zawsze było wspaniale. Zobaczcie zresztą sami! Zdjęcia niezwykłych wyrobów można zobaczyć na stronie Ludki i na Facebookowej stronie szkoły, a lekki posmak atmosfery poczuć tutaj.

Ja chciałabym tylko napisać, co mnie urzeka w tych kiermaszach. Po pierwsze i nieustająco zaangażowanie - zobaczcie tylko na zdjęciach "tę dzisiejszą młodzież"....
I jeszcze stałość pomocy. To nie jednorazowa akcja, ale coroczna (właściwie odbywa się dwa razy w roku), systematyczna, konkretna pomoc.
Dziękujemy!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz