sobota, 29 marca 2014

Protest w Sejmie

Nie da się nie zauważyć tego protestu.
Trudno zaprzeczyć, że ani za 800, ani nawet za tysiąc czy półtora żyć i rehabilitować niepełnosprawnego dziecka się nie da. NFZ da np. godzinę lub dwie rehabilitacji na tydzień, a dziecko potrzebuje czasem dwa razy tyle dziennie. Godzina rehabilitacji kosztuje różnie - my mamy zaprzyjaźnioną panią logopedkę, która bierze bardzo tanio, bo 40 zł za zajęcia. Ale za SI płacimy już 70 zł, za konia 40 zł za 30 minut. Bywa drożej. Wiele dzieci potrzebuje więcej godzin rehabilitacji niż ma nasza córcia. Grube tysiące kosztuje sprzęt rehabilitacyjny. Wiele towarów, które mają na metce "rehabilitacyjny" kosztuje więcej niż gdyby tej metki tam nie było.

W którymś momencie każdy rodzic zamienia się w księgowego. Rodzic dziecka niepełnosprawnego nie jest wyjątkiem. Też raz mnie naszło - policzyłam nasze roczne wydatki rehabilitacyjne: dodałam cenę dwóch turnusów rehabilitacyjnych, systematycznych zajęć przez cały rok z logopedą, SI i hipoterapię oraz raty kredytu za operację serca Eli. Dodałam wszystko i podzieliłam przez 12. Wyszła moja pensja - etatowego nauczyciela dyplomowanego.

Dlaczego czuję się wywołana do tablicy?

Czy naprawdę nie widać, że rehabilitacja kosztuje?
Tysiąc czy dwa niczego nie załatwią.
Trzeba rozwiązań systemowych - asystentów, a przede wszystkim elastycznych możliwości pracy dla rodziców, systemu rehabilitacji...

Dobrze, że sprawa mocno przebija się do opinii publicznej.

Znakomity artykuł w Polityce, świetne komentarze u szczytpy_chili i mamy Zoszki.

środa, 19 marca 2014

Tatínek s Eliškou sami doma

První týden března strávila Eliška jen s tatínkem, protože maminka odjela se svými žáky na výměnu do Španělska. Zajímavé je, že když některým lidem řeknu, že s Eliškou sami hospodaříme, tvář jim náhle zvážní: jak může tatínek něco takového zvládnout? Tatínci přece nic takového neumějí! :) Ale umějí! V týdnu ostatně Ela chodila do školy a když jsem musel do práce, pomohla naše skvělá teta Maryla. V sobotu jsme šli na dětský koncert do filharmonie, potom na cvičení, vařili jsme oběd... V neděli jsme se šli zase podívat na nové vlakové nádraží, které v Krakově otevřeli v únoru.


A v neděli večer jsme si lehli do postýlky a v pondělí ráno už byla maminka zase doma! :)
 

poniedziałek, 17 marca 2014

Mr. Peabody vs. inż. Mamoń

Pamiętacie?
 fragment "Rejsu" Marka Piwowskiego, 1970


"Bo fajne są filmy zagraniczne. Wie pan?
Jakoś tak można, wie pan... Jakoś tak...
No ja wiem no... Przeżyć to. Przeżyć. Wie pan... Przeżyć."


No to poszliśmy.
Przeżyć "Pana Peabody i Shermana". Pierwsza wizyta Eli w przybytku X Muzy.

Ekhem, ykhym.
Okazało się, że mademoiselle J. to jednak "ścisły umysł jest". Znaczy się: "Bardzo mi przykro. [...] Proszę pana, ja jestem umysł ścisły. Mnie się podobają melodie, które już raz słyszałem. Po prostu. No... To... Poprzez... No reminiscencję. No jakże może podobać mi się piosenka, którą pierwszy raz słyszę."

No.

W "Grotesce" panna Eliza zna każdy kąt, Babcia Melodia, Dziadek Rytmus i Kuzynka Klawiaturka to dobrzy, starzy znajomi. Ale X Muza? Fi donc! No. Bardzo mi przykro, znaczy się. Ja, znaczy się, proszę Państwa, na ten przykład  do kina nie chodzę w ogóle.

Na razie.


Cytaty z filmu "Rejs" Marka Piwowskiego