czwartek, 29 grudnia 2011

Hop hop! Swiąteczny konkurs...

.... trwa :) Zapraszamy do udzialu (post poniżej). Na autora najdokładniejszej odpowiedzi czeka nagroda! :)))) Prosimy wpisywać odpowiedzi w komentarzu.

wtorek, 27 grudnia 2011

Ostatnie dni...

nie są łatwe, przepraszam za lakoniczne posty. Elka zapodała sobie na Święta prezencik w postaci "początkowej fazy zapalenia oskrzeli", jak ujęła to pani doktor na pogotowiu, gdzie trafiliśmy w końcu wczoraj po nierównej walce z bakcylami, gwiżdżącymi na czosnek, cebulę oraz inne sambukole i waporuby. Antybol wziął towarzystwo za łeb i krasnal już mniej kaszle, ale zobaczymy jeszcze, bo do tej pory największe bakcylskie imprezy zaczynały się po północy. Ciekawe dlaczego nie potrafię słodko się uśmiechać i w pełnym chill oucie powiedzieć sobie kocham Cię życie? Ach jo! (tylko Krecik może nas uratować...)

A poza tym jest fajnie. Dzięki feriom możemy podjąć walkę nie tylko z nieproszonymi mikrogośćmi ale i z trudnymi zachowaniami mademoiselle. Nasz Jekyll i Hyde jak zwykle w szczytowej formie - tu mądrusia zalicza kolejne stopnie informatycznego wtajemniczenia opanowując technikę "przenieś i upuść" wykazując się sobie tylko właściwym poczuciem humoru (dowód poniżej), z przejęciem śledzi długie bajki i poprawnie odpowiada na pytania o ich treść (wskazuje na obrazkach), coraz lepiej naśladuje układane wzory i robi inne tego typu postępy - więc co na to Hyde? Wredna małpa nie tylko mnoży Elusiowe autostymulacje (kiwanie się i hiperwentylacja) i stereotypie (zabawy wyłącznie w jeden, zawsze taki sam sposób) ale usiłuje wziąć nas podstępem. Wyjaśnię po ludzku: Elusiowa autostymulacja występuje od dawna, a ostatnio najczęściej polega na kiwaniu się nad wciąż tą samą książeczką, np. Rzepką. Albo na połączonym z przyspieszonym oddechem trzęsieniu się na widok czegoś, co budzi w niej emocje (cokolwiek). Zauważaliśmy do tej pory, że po pierwsze - autostymulacje wymagały czynnika zewnętrznego (a więc zabranie go dawało możliwość zakończenia tego typu zachowania), a po drugie - że Ela łatwo pozwalała na zmianę aktywności. A co widzimy w ostatnich dniach? Przedwczoraj "stymulatorem" okazała się własna rączka - Ela splotła paluszki i kiwała się do nich (no, nie utniemy...), wczoraj starała się wejść w trans idąc za mną i wpatrując w moje buty - wypychała mnie do przodu i gapiąc na moje stopy, idąc chciała się trząść (nie dałam się....). Również zaczęła odganiać osobę, która chce wyrwać ją z "transu", uderzać... Co z tym? Na razie widzimy jedno rozwiązanie - cały czas (gdy nie śpi), musimy organizować jej zajęcia, pilnując uwagi i dostarczając nowych wyzwań, starając się nie dopuszczać do głosu perfidnej Hyde.

A tu optymistyczny załącznik - pierwsze samodzielne drag and drop mademoiselle Jokes:


 A teraz pytanie konkursowe: co ma na głowie bałwan? :-)

poniedziałek, 26 grudnia 2011

"Wesołą nowinę bracia słuchajcie...

... Niebieską Dziecinę ze mną witajcie" 

A już w zdrowiu czy w chorobie niech wszystkim nam będzie nam radośnie, spokojnie i świątecznie słodko!

Narození Páně, Mistr vyšebrodského oltáře, kolem 1350, Česká republika

czwartek, 22 grudnia 2011

niedziela, 11 grudnia 2011

Na dlouhé trati

Zase jsem dlouho nepsal - dřív jsem se mohl vymlouvat na to, že Eliška byla nemocná, ale teď je Ela už víc než měsíc zdravá! Z toho máme samozřejmě velkou radost. Že by letní pobyt u moře přece jen fungoval? Zato tatínek je jak lazar - nejdřív ho bolelo několikrát po sobě v krku, teď zase rameno :( Možná i proto píše míň, než by teoreticky mohl. Kromě toho, že je Eliška zdravá, taky dělá různé pokroky, ale o tom tady už vesměs psala maminka - hlavně mám na mysli to, že se naučila ovládat počítačovou myš a některé programy s hrami pro malé děti. To je potěšitelné - už méně potěšitelné je ovšem to, že ony hry nevyužívá moc tvůrčím způsobem, často hraje pořád dokola jedno a to samé, dokud ji nenavedeme na něco jiného. Také se nám zdá, že Ela opět jakoby víc rozumí, co se jí říká, i na takové už složitější promluvy často adekvátně reaguje. Bohužel zároveň přetrvávají staré bolesti - hlavně kývání a taky kousání, štípání a tahání dětí. Dokonce se nám zdá, jakoby to poslední dobou zesílilo. I když možná jde spíš o to, že se celkově Eliščino chování komplikuje: na jedné straně jakoby víc rozumí, na druhé straně víc prosazuje svoji vůli - naučila se mě teď velice vehementně tahat za ruku, kdykoli něco chce, velmi často ukazuje gesto "konec", a to i tehdy, kdy ve skutečnosti skončit nechce (příklad: začne jíst večeři, za chvíli ukazuje "konec" a za další chvíli dál jí). Takže se snažíme zorientovat v nové situaci a nějak na ni zareagovat. Člověk si v takových momentech teprve uvědomí, jak moc je výchova Ely během na velmi, velmi dlouhou trať...
P.S. Nicméně protože nic není jen černé ani jen bílé, tak například včera jsme byli na koňoterapii a Eliška - už po druhé v řadě - byla totálně vzorná: koníčka netahala za hřívu, neštípala (tedy - skoro), pěkně ho hladila a poslouchala paní terapeutku. Těžké je vyznat se v duši našeho dítěte!

środa, 7 grudnia 2011

Lustereczko powiedz przecie...

Wracam dziś z krasnalem z przedszkola, zimno niby nie jest, ale kurtka, czapka i szalik wiadomo, obowiązkowe. Po drodze wstąpiłyśmy do spożywaczaka, więc mamy jeszcze torby. Wchodzimy do domu, mała sroczka jak zawsze gna przed lustro, ja mówię: "Elcia rozbieraj się, pani Kasia (logopeda) zaraz przyjdzie" i idę do kuchni (kto zna, wie, że daleko nie mam), odkładam siaty, ile mi to zajęło? Dziesięć sekund? No może wyjęłam z siatki jakiś produkt - to piętnaście? Wracam, a tu przed lustrem stoi moja sroczka w samym swetrze, kurtka na ziemi, na niej w artystycznym nieładzie szalik i czapka, właścicielka powyższego kryguje się przed własnym odbiciem a z głębin tradycji płynie: "lustereczko powiedz przecie, kto jest najpiękniejszy na świecie". Dla wzmocnienia wrażenia dodam szczegóły techniczne: kurtka jest na zamek błyskawiczny a czapka wiązana pod brodą. Mała rzecz a cieszy :)

niedziela, 4 grudnia 2011

Kiermasz na Stromej


Przepraszam za cytowanie samej siebie, ale rok temu pisałam, że gdyby gorące serca dzieci, nauczycieli i przyjaciół szkoły DONA mogły topić śniegi to zaręczam, że ZIKiT nie miałby co robić nie tylko dziś, ale do końca zimy i to w całej Małopolsce, a nie tylko w Krakowie.... I powiedzcie, że nie miałam racji! Toż w tym roku nawet mały płateczek śniegu jeszcze nie spadł! Na wczorajszym kiermaszu było jak zawsze kolorowo, ciepło i serdecznie. Widok różnobarwnych ozdób i świątecznych dekoracji cieszył oko, do ucha sączyła się muzyczka i miłe słowa pogawędki, węch i smak delektowały się przepysznymi wypiekami i tylko równowaga nie bardzo miała zajęcie, choć chodzenie po - nomen omen - dość stromych schodach to dla Elki tradycyjna już rozrywka. Ja jak zawsze podziwiałam ogromną liczbę prac na kiermaszu, urocze wyroby, których nie powstydziłby się żaden zawodowy dekorator, pomysłowość i pracowitość wykonawców, zapał, z którym tak wielka grupa ludzi poświęca swój czas, siły i umiejętności na pomoc innym. Podziwiam wielkoduszność i prostotę, z jaką organizatorzy podchodzą do sprawy, niezwykły talent Ludki, która potrafi wyczarować coś z niczego i swoim zapałem zarazić cały krąg krewnych i znajomych królika. Podziwiam dyrekcję i wychowawców szkoły, którzy uczą dzieci, że tylko sobą człowiek żyje… 
Dochód z kiermaszu zostanie przeznaczony na wsparcie leczenia i rehabilitacji brzeskich pięcioraczków i naszej Elusi. Dziękujemy!